Słodycze to temat wszechobecny dookoła mnie. Słodyczy nie jem od 1 stycznia 2008 roku czyli przeszło 4 lata, niedługo 4 i pół ;)
Dlaczego? To było moje postanowienie noworoczne, ale nie tylko. Wiele razy próbowałam nie jeść słodkiego z dłuższym i krótszym sukcesem. Przede wszystkim ze względu na figurę, ale także cerę, samopoczucie, zdrowie. Będąc w liceum epizodycznie ćwiczyłam i nie. Tak jest do dzisiaj.
W pewnym momencie w liceum jadłam codziennie fast foody, słodycze, opijałam się gazowanymi, słodkimi napojami
i nie ćwiczyłam. Piorunem przytyłam, czułam się okropnie, aż pewnego dnia... Osoba, którą darzyłam ogromnym szacunkiem, której zdanie liczyło się dla mnie ogromnie zapytała mnie, czy choruję na coś, bo wyglądam źle i bardzo przytyłam w krótkim czasie. Jakby mi ktoś strzelił w twarz. Nie byłam otyła, ale zdałam sobie sprawę, że jak czegoś nie zmienię to polecę dalej i będę wyglądać, czuć się coraz gorzej.
Najpierw wykluczyłam słodycze, potem fast food- przede wszystkim pizzę zamawianą do domu i chipsy ;) Na końcu słodkie, gazowane napoje i tak jest do dzisiaj. Od tamtego czasu pizzę jadłam jeden raz (zachcianka ciążowa ;)), gazowane piłam dwa razy (przy problemach gastrycznych podobnych do grypy żołądkowej- pomogło, ale więcej tak nie zrobię ;)) słodyczy nie tknęłam ani razu.
Jak mi się to udaje? Przede wszystkim ogromna motywacja, bo nie chcę wyglądać, jak wtedy. Zastępuję słodycze owocami, warzywami, zdrowymi, pełnowartościowymi posiłkami, dzięki którym nie jestem głodna i nie myślę o podjadaniu. W obecnym momencie nawet nie czuję wewnątrz "hmm zjadłabym, ale nie, bo..."
i milion powodów. Miałam niedawno wątpliwości i zastanawiałam się czy nie pozwalać sobie na "małe conieco" od czasu do czasu. Nie. Dzisiaj już nie mam wątpliwości. Jestem niemal 10 miesięcy po porodzie
i jestem zadowolona z tego, jak wyglądam. Serio. Jak każda kobieta mam gorsze dni, w których nic mi się w sobie nie podoba, ale dochodzę w końcu do wniosku, że nigdy nie będę idealna i mogę tylko dbać o to, by było lepiej zamiast narzekać i nie robić nic.
Mam syna. Wiem, że będzie o to "wojna"... Już słyszę z boku "mama nie je słodyczy, ciekawe, czy tobie da spróbować"... Nie mam zamiaru mu zabronić zupełnie jedzenia słodyczy, ale pragnę nauczyć go, że słodycze to nie jest posiłek i nie zastąpi śniadania, obiadu czy kolacji. Przede wszystkim największym dla mnie sukcesem będzie sytuacja, w której Mały powie, że woli mój obiad od czekolady, chipsów, czy pizzy. Chciałabym by był świadomy szkodliwości takich produktów i by jego wyborem było zdrowe jedzenie zamiast śmieciowego.
23 komentarzy
Podziwiam !:)
OdpowiedzUsuńJa również w przyszłości mam zamiar nauczyć swoje dziecko, że słodycze w życiu nie są najważniejsze :)
Teraz to już jest łatwo. Nie jem i już, ale na początku nie było tak dobrze, tym bardziej tłumaczenie na każdym kroku dlaczego itp. ;) Teraz też zdarzają mi się takie pytania, ale nie tak często.
Usuńpodziwiam, ja wiele razy próbowałam, ale zawsze polegam..
OdpowiedzUsuńgłównie dlatego, że piję ogromną ilość kawy, a albo jej w ogóle nie słodzę, albo pół łyżki i potem mój organizm woła o czekoladę..
chociaż już ostatnio coraz mniej mnie kręcą słodkości sklepowe, a wole sama zrobić andruty przekładane czymś lub mussy ;d
I postanowienie z nauczeniem dziecka genialne, będę mojemu dziecko tak jak sobie robię latem zastępować słodkości owocami/warzywami i dawać mu przede wszystkim domowe deserki, a słodkości to jakiś dodatek od czasu do czasu ;)
zapraszam częściej, będzie mi przemiło ;)
Jak pisałam wyżej, teraz już jest łatwiej :)
UsuńCiągotki na słodkie po kawie? To nieuniknione, ponieważ wypłukuje ona chrom z organizmu i to dlatego tak się chce łakoci :)
Moim codziennym słodkim rytuałem jest owsianka z owocami na śniadanie i jakieś jabłko lub banan po obiedzie i to wystarczy w zupełności :)
Będę zaglądać i zapraszam również do siebie :)
Ja też podziwiam, ale nie poszłabym w Twoje ślady. Ostatnio staram się ograniczać słodycze, fast-foody, chipsy, napojów gazowanych po prostu nie lubię. Mam na koncie mniejsze i większe sukcesy, zwłaszcza, odkąd zaczęłam biegać i mam świadomość, że paczka chipsów zupełnie niweluje mój wysiłek.
OdpowiedzUsuńAle cenię sobie od czasu do czasu dobrą kawkę z kawałkiem czekolady :)
U mnie po prostu nie zdaje egzaminu "od czasu do czasu", bo kończy się wtedy czekoladą, ciastem, cukierkami itd. :)
UsuńA co do Twojego Synka - zgadzam się w 100%, dziecko powinno rozumieć, jak należy jeść :)
OdpowiedzUsuńpowiedz mi, za słodycze uznajesz też słodzenie, albo ciasteczka bez cukru, suszone owoce itp? :) pytam przez czystą ciekawość - sama od miesiąca nie jem czekolady, batoników itp, ale ręcznie robionym lodom i domowym ciastkom nie mogę się oprzeć...
OdpowiedzUsuńDobre pytanie, chyba zaktualizuję post dodając taką informację co liczę :) Wszelkie ciastka nawet domowe tak, liczę. Suszone owoce nie, dodanie łyżki cukru, czy miodu do czarnej herbaty z cytryną jak jestem chora nie liczę jako słodycze, ale zdarzyło się to tylko kilka razy. Wszelkie czekoladowe płatki, czy "ciastka zbożowe" zaliczam jako słodycze. Lody robione w domu to nie słodycze o ile są po prostu zamrożonymi owocami bez żadnych dodatków, nawet białego, zwykłego cukru :) Od kilku miesięcy dodatkowo nie jem owocowych jogurtów.
Usuń:)
podziwiam Cię, naprawdę :) ja próbuję wyeliminować tego typu produkty metodą małych kroczków, mam nadzieję, że uda mi się chociaż przez kilka tygodni trzymać takich zasad, jak Twoje! fajnie, że Twoje dziecko wyjdzie w świat z dobrymi nawykami, to świetny kapitał, który na pewno zaprocentuje
UsuńKażdy ma swoje metody na polepszenie jakości życia :) Dla mnie było dobre "raz a porządnie", dla kogoś innego to będzie najgorsza metoda;)
UsuńA mój syn będzie miał ze mną ciężko :D
Trzymam kciuki! :)
Podziwiam Cię. Ja jestem w stanie wytrzymać "jakiś czas" bez słodyczy, ale "od czasu do czasu" coś skubnąć muszę.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, że nie będziesz "zabraniała słodyczy" swojemu dziecku. Bo ważne jest to, żeby pokazać, że 'wszystko jest dla ludzi", ale ważny jest umiar :-)
Dokładnie to chcę przekazać- umiar, świadomy wybór :)
UsuńKażde dziecko powinno mieć takiego rozsądnego rodzica. Aż mnie krew zalewa jak widzę o 7 rano w autobusie mamę z dzieckiem jedzące chipsy na śniadanie i popijające słodkim napojem albo babcie odbierającą wnuczka z przedszkola i prowadzącego go na obiad do sieciowych fast food'ow. Popieram Cię i cieszę się ze jest w naszym kraju co raz więcej świadomych ludzi :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja staram się nie psuć swoich nerwów czyimiś wyborami, ale jednak szkoda mi ogromnie tych dzieci, które regularnie zabierane są do McDonald's. Kto jak nie rodzice nauczyć ich powinien dobrych wyborów? ;)
Usuńwow :O Wielki szacunek.. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :):)
UsuńWow, juz od dawno sledze Twojego bloga, ale dzisiaj wzielam sie za odkopywanie staroci.
OdpowiedzUsuńNatalio - podziwiam Cie bardzo. Za Twoj zdrowy stosunek do jedzenia, zycia i pojecia matczynej milosci. Czytanie Twojego bloga sprawia mi ogromna przyjemnosc, bo piszesz w sposob ROZSADNY i CIEKAWY.
Dzieki i pozostan taka jaka jestes, bo jestes niesamowita.
Ogromnie miło czyta się takie komentarze. Mam nadzieję, że nadal do mnie zaglądasz i znajdujesz ciekawe dla siebie informacje :)
UsuńBardzo Cię podziwiam, mam nadzieję, że mi również uda się nie jeść słodyczy. Dziś 20 dzień bez słodyczy, chciałabym, żeby mi też udało się tak długo wytrzymać bez słodyczy jak tobie. Życzę powodzenia w prowadzeniu bloga :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia i dziękuję! :)
UsuńZ sentymentem wróciłam do Twojego bloga i mimo że czytałam go regularnie teraz wertuję cały wzdłuż i wrzesz ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowałam się na komentarz bo przeczytałam o maluchu :D dziś sama jestem mamą 6 miesięcznej księżniczki i też jestem zadowolona z tego jak wyglądam (wiadomo że nigdy nie jest idealnie i zawsze chce się lepiej)
Ale nie to chciałam napisać, chciałam napisać w temacie do tego postu też nie jem fast-foodów, nie piję gazowanego, rzadko ruszam słodycze (moje grzeszki to gorzka czekolada) i u mnie też zapowiada się wojna hahah i będę walczyć o moją malutką bo już szykują sie na nią z cukrowym atakiem.
Pozdrawiam Serdecznie :)
Hej! :) To wspaniale, zadowolenie z samej siebie jest bardzo ważne :)
UsuńCo do dziecka - ono będzie to rozumiało i będzie podzielało Twój punkt widzenia, bo będzie do niego od małego przyzwyczajone - gorzej z przekonywaniem bliskich, dorosłych - paradoksalnie :D Powodzenia!