Pewnie zastanawiacie się co to za dziwna nazwa i obróbka kosmiczna pożywienia ;) Widziałyście kiedyś kawę rozpuszczalną? Właśnie! A jest ona niczym innym jak właśnie kawą liofilizowaną.
Do napisania tego postu skłoniły mnie płatki z Lidla, które kiedyś jadłam. Były tam liofilizowane wiśnie, troszkę dziwne w smaku, kwaśne i bardzo suche, ale jednak smaczne ;)
"Liofilizacja – suszenie sublimacyjne (sublimacja- przemiana fazowa bezpośredniego przejścia ze stanu stałego w stan gazowy z pominięciem stanu ciekłego.) zamrożonych substancji. W metodzie tej rozpuszczalnik jest usuwany w obniżonej temperaturze i pod zmniejszonym ciśnieniem. Umożliwia suszenie produktów termolabilnych (nieodpornych na ogrzewanie).
Liofilizację w technologii żywności zastosowano po raz pierwszy w trakcie II wojny światowej na zlecenie rządu Stanów Zjednoczonych zmierzającego do wyprodukowania lekkich wagowo racji żywności dla wojska.
Preparaty zliofilizowane (liofilizaty) uzyskuje się w formie bezpostaciowych proszków lub grudek o rozwiniętej (tzn. dużej) powierzchni, co sprawia, że rozpuszczają się szybciej niż preparaty krystaliczne lub szkliste. Mogą być higroskopijne (higroskopijność – podatność niektórych substancji na wchłanianie wilgoci lub nawet wiązanie się z wodą)."
"Liofilizacji poddać można każdy produkt spożywczy - warzywa, mięsa, owoce, grzyby, ryby, sery, jogurty. Proces liofilizacji pozbawia produkty zawartej w nich wody niemal w 100%."
Czy tak przetworzona żywność zachowuje jakiekolwiek wartości odżywcze?
"Produkty spożywcze suszone metodą sublimacji zachowują swe pierwotne właściwości organoleptyczne (smak, zapach) oraz pełną wartość odżywczą i biologiczną np. enzymy, aminokwasy, witaminy , minerały chelatowane. Ponieważ produkty są suszone ze stanu zamrożonego, w niskich temperaturach, nie ulegają w nich degradacji witaminy i składniki biologicznie czynne. Dzięki liofilizacji produkty, jako aktywnie biologiczne suplementy, zachowują najważniejszą cechę dla naszego zdrowia - bioenergię witalną.. Woda ta może pochodzić z pary wodnej znajdującej się w powietrzu, z wilgoci znajdującej się w gruncie, z rosy osadzającej się na powierzchni substancji itp. Pochłanianie występuje wtedy, gdy woda przenika z miejsca kontaktu z materiałem higroskopijnym do jego wnętrza."
Na koniec ciekawostka...
"w procesie liofilizacji znacznie zmniejsza się ilość bakterii chorobotwórczych w produktach spożywczych"
Tak więc, czy pożywienie z torebki zawsze jest szkodliwe?
Nie, ale jednak nadal przystaję przy tym, że najlepsze jedzenie to to najmniej przetworzone.
Mieliście kiedykolwiek do czynienia z takim rodzajem żywności? :)
źródła:
http://www.zarzyccy.pl/liofilizacja.html#1/%20Liofilizacja
http://www.sztukaprzetrwania.pl/liofilizaty/technologia.php
http://www.liogam.pl/?grzyby_liofilizowane
29 komentarzy
Ja czasami sięgam po kawę rozpuszczalną. A tak to się nawet nie zastanawiałam, zacznę zwracać na to uwagę :)
OdpowiedzUsuńja to jestem ciekawska, zawsze przeczytam całą etykietę, a potem się zastanawiam co to i po co ;)
UsuńJa mam doczynienia z kawą rozpuszczalną :)
OdpowiedzUsuń:D ja ostatnio zamiast wszelkiej piję zbożową, oo mniam!
UsuńJak byłam dzieckiem zbożowa była codziennością :D
Usuńja z moim synem przeżywam jakby swoje drugie dzieciństwo ;);):D
UsuńBo to tak jest jak się ma dzieci to się ma też drugie dzieciństwo. Moja mam jest nianią i jak jej podopieczni do Nas przyjeżdżają to też korzystam z tego, że pojawiają się rzeczy, których już normalnie się u Nas nie jada, nie pije, itp. :D
UsuńJuż nie wspomnę o tym, że mogę spokojnie oglądać razem z nimi bajki i nikt mi tego nie wytknie :D
hehe o tak, bajkowe melodie to ja znam już chyba wszystkie :D
UsuńDziękuję :) Kiedyś praktycznie w ogóle nie jadłam słodyczy, natomiast ostatnio tak się jakoś nauczyłam... najtrudniej odmówić jest lodom! :)
OdpowiedzUsuńLodom nie musisz odmawiać, jak je zrobisz sama :):)
Usuńtak jadłam takie same płatki tylko z kawałkami truskawek:) ja uważam że najleprze jest to co jest świerze ale wiemy że nie zawsze sie tak:)
OdpowiedzUsuńTylko, jeżeli te wartości (nawet w małym stopniu) na prawdę zostają, a w sklepie zastanawiamy się co wybrać (na szczęście teraz świeże owoce są niemal wszędzie dostępne, no ale gdzie je umyć?), to chyba lepsze będą takie owoce, niż baton z tłuszczami trans (nie w tych płatkach, bo one są tragedią). :)
UsuńNie wiem czy jadłam coś liofilizowanego (ale trudne słowo!), ale ostatnio widziałam w delikatesach takowe przyprawy i owoce, zastanawiałam się co to jest. Zapominałam zawsze sprawdzić (pewnie i tak zapomniałabym nazwy po drodze) a tu taka niespodzianka. Wiedza sama do mnie przyszła :) Dziękuję!
OdpowiedzUsuńNie ma za co, cieszę się, że skorzystałaś :D Nazwa faktycznie trudna ;)
UsuńNigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale na pewno nie powiedziałabym, że po takich przemianach produkt dalej zawiera witaminy itp. :)
OdpowiedzUsuńJa też, dlatego musiałam sprawdzić :D
UsuńDobrze wiedzieć, że wciąż to ma jakieś wartości odżywcze, ale i tak najlepsze jest jedzenie świeże. :)
OdpowiedzUsuńpzdr
Pewnie, że tak :) Tylko czasem jak widzę te przepiękne owoce, bez jednej plamki to zapala mi się lampka co tam władowali, że nawet robale tego nie chcą ;)
UsuńDlatego ja unikam idealnie czystych warzyw i owoców - wolę kupić jakieś takie "brzydsze", bo do tego robale prędzej się władują, a jak robale jedzą to znaczy, że zdrowe :D
UsuńChociaż teraz robale też mutowane to czasem pojawia się wątpliwość, ale jednak... prawdziwy polny robak do jabłka zdrowego wlezie, a do sztucznego już nie bardzo. A mutowane to wszędzie się pchają :D
Ja na targu zawsze patrzę, jak są idealne owocki, takie unijne, to nie biorę. Patrzę na te mniej kształtne, nieidealne :D
UsuńI metodę na robaczka też znam :D
hehe :D u mnie w pobliżu targu nie ma :(:(
Usuńmuszę ufać warzywniakom;)
UsuńJa też w pobliżu nie mam, dwa razy w tygodniu jest u mnie w mieście targ warzywny. Na co dzień to w sumie jedno miejsce jest takie, gdzie można świeże warzywka dostać. Po prosty tuż przy gospodarstwie maja taki mini sklepik. Ale w oba te miejsca trzeba dojechać :/
UsuńFajnie, że chociaż 2x w tygodniu :) ja w łikend jadłam maliny i porzeczki z krzaków... mniam! :)
UsuńFakt, GMO to jest teraz prawie wszystko, lepiej poszukać w swoim otoczeniu jakiegoś targu, gdzie sprzedawca dba by wsio było polskie i bez "dodatków" :) No ale niestety czasem kupujemy w supermarketach, bo się nie chce :( ja znam liofilizację z laboratorium, ze studiów, typowy proces tam stosowany.. Wiem, że żołnierze dostają takie produkty liofilizowane do jedzenia :) owocki, warzywa i inne takie :) i są smaczne (jadłam owoce) i zachowują wsio, co maja najlepsze w sobie :) Ala.
OdpowiedzUsuńWłaśnie, GMO to teraz standard, dlatego, jak pisałam już wyżej, z rezerwą podchodzę do tych wszystkich nienagannych warzyw i owoców.
UsuńZadziwiające jest to, że taki proces nie niszczy witamin (chociaż na pewno jakiś % ubytku jest) bo wszędzie trąbi się o jak najmniej przetworzonej żywności;)
Nie zwróciłam nigdy uwagi czy jem takie rzeczy ;> A w sumie czytam etykietki produktów, tyle, że zazwyczaj takich 'wynalazków' jak płatki z dodatkami nie jem :) Próbuję wybierać to co mniej przetworzone, a mam też dostęp do produktów naprawdę swojskich, więc i zdrowszych ;)
OdpowiedzUsuńTak odbiegając od tematu postu to poczytałam trochę Twojego bloga, masz tu mnóstwo przydanych informacji! Posty o słodyczach z poradami jak się ich oduczyć bardzo dla mnie pożyteczne w tym momencie ;D
ja to samo :) 4 dzień bez słodyczy i akurat teraz znalazłam tego bloga. Ala :)
Usuńja też rzadko jem takie "wynalazki" ;)
Usuńświetnie, że słodyczowy post się nadal przydaje :)