Są w Twoim życiu takie rzeczy, które mogłabyś robić, ale nie chcesz?
W moim tak!
Mogłabym jeść śmieci, ale nie chcę!
Szkoda mi jest tego, co osiągnęłam przez ostatnie lata... Szkoda by mi było nawet wtedy, gdyby trwało to kilka tygodni- dowodem jest to, jak długo nie jem słodyczy- zwyczajnie nie chciałam rezygnować kolejny raz z tego, co udało mi się osiągnąć.
Mogłabym nie ćwiczyć, ale nie chcę!
A raczej powinnam napisać: CHCĘ ĆWICZYĆ!
Miałam ostatnio dość długą przerwę. Jest poniedziałek, ostatni mój trening był w Warszawie- w środę. Dawno temu. Dzisiaj podczas drzemki synka miałam do zrobienia kilka rzeczy, ale postawiłam sobie cel: najpierw trening, reszta jak zdążę, a jak nie zdążę to będę siedzieć wieczorem.
Zrobiłam trening i resztę, wieczorem zajęłam się tym, co zaplanowane miałam na jutro- a teraz piszę dla Was, bo dzisiejszy dzień jest tym niestraconym i być może Was zmotywuje mój wpis do tego, aby Wasz dzień jutro (lub dzisiaj, jeżeli czytacie rano :)) również był taki!
Mogłabym szukać wymówek, ale nie chcę!
Zdecydowanie nie szukam wymówek, co więcej staram się nie narzekać(!!!), otaczać dobrą energią i uciekać od złych ludzi. Źli ludzie to tacy, przez których tracicie zapał, wiarę we własne możliwości i tacy, którzy ciągle widzą jakieś problemy. To jest bardzo trudne, ale potrzebne Wam, byście mogli na prawdę być szczęśliwi.
Mogłabym leżeć na kanapie i nic nie robić. Oglądać bez przerwy telewizję (swoją drogą czasem bardzo interesującą, hipnotyzującą wręcz- co mnie przeraża!).
Mogłabym tracić całe popołudnie na spanie lub granie w nierozwijające gry na facebooku. (tak też kiedyś robiłam...)
Pytanie PO CO? Bardzo nie lubię dni, podczas których wieczorem okazuje się, że nic szczególnego nie zrobiłam.
Są w Twoim życiu takie rzeczy, które chciałabyś, ale nie robisz nic, by je mieć/osiągnąć?
W moim tak!
Pytam dziś więc siebie- DLACZEGO?
Droga do niektórych moich celów jest miejsce poza moją strefą komfortu, dlatego. "Zbieram się". Póki co w tych tematach jestem motylem zawiniętym w kokon. Ale wyjdę, dojrzeję i efekty będą przerastać moje oczekiwania- w to wierzę :)
Z resztą "nietkniętych" celów jest tak, że nie są to rzeczy tak priorytetowe, jak to, co mnie zajmuje.
Napisałam jakiś czas temu, że zrobię listę dziesięciu jesiennych celów. Jesień kończy się 22 grudnia, co oznacza, że zostało mi niecałe 10 tygodni. Postanowiłam, że wybiorę kilka punktów ze swojej listy 101 w 1001 i je wypełnię.
W najgorszym wypadku jeden cel na jeden tydzień ;) Mało ambitnie.
Też sobie pobierz STĄD taki fajny podkład :) |
Na podsumowanie chcę napisać, że nie jestem chodzącym, zorganizowanym ideałem (pytacie o to w mailach, więc piszę znów :)). Są dni, kiedy nie robię nawet połowy z tego, co zaplanowałam. Nie zawsze przyczyną są wyjątkowe okoliczności.
Podczas tych wszystkich ambitnych planów i ciągłego dążenia do posiadania umiejętności i rzeczy materialnych, o jakich marzę ważne jest dla mnie to, by się zatrzymać i dostrzec, co już mam.
Cieszyć się tym!
37 komentarzy
W moim wypadku wymówki same się znajdują, albo tak sobie tylko wmawiam ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam za silną wole ze słodyczami ;)
Dziękuję i życzę powodzenia w szukaniu powodów i zwalczaniu wymówek :)
Usuńdziś jest mój 15 dzień bez słodyczy i słonych przekąsek - wiem, że do Ciebie mi daleko, ale postanowiłam, że październik będzie miesiącem, kiedy odstawię to całe zło i cieszę się, że dobrze mi idzie :)
UsuńNo i jak Ci poszło w tym październiku? :)
Usuńsuper blog !
OdpowiedzUsuńskłoniłaś mnie do refleksji nad tym co robię, a czego nie robię, a tak naprawdę ile jeszcze mogłabym zrobić
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Właśnie taki był mój cel :)
UsuńZ jednej strony tak z drugiej nie. Fajnie jest spełniać swoje postanowienia, ulepszać się i doskonalić, ale ja uważam ze bez większej przesady, ciągłe dążenie do celu, potem życie w stresie że tego nie zrobiłam, tamtego nie zdążyłam, po czasie jest flustrujące i stresujące, a codziennego stresu mam dość sporo by jeszcze sama go sobie fundować. Wole chcieć coś zrobić niż musieć to robić. Poza tym fajnie jest czasem wyłączyć się i porobić sobie "nic".
OdpowiedzUsuńChoć z drugiej strony po przeczytaniu Twoich postanowień stwierdziłam ze sa to raczej przyjemności a nie narzucanie sobie mega obowiązków, bo upieczenie coś w nowych kokilkach, wianuszek na drzwi czy nowa potrawa, domowe spa to przyjemności i czasem sobie myślę dziś nic nie zrobiłam a według np. takiej listy zrobiłam spore zakupy, upiekłam domowy chleb, zrobiłam przetwory itp. więc sama nie wiem już na czym to polega?
Ale możesz narzucić sobie coś bardziej ambitnego i jeśli tego nie zrobisz to nic się nie stało, ważne by mieć to na celu, ale nie jako stres...ale jako coś co chcę osiągnąć- bez parcia na szkło, na spokojnie, w swoim tempie.
UsuńTo jest nasze życie dlaczego miałabym się stresować własnymi celami? Nawet jeśli są mega ambitne?
Być może nie do końca jasno się wyraziłam- cele jesienne są tym, czym mam się przede wszystkim cieszyć. Właśnie tym, co pozwala na chwilę oderwać się od tych bardziej ambitnych i "górnolotnych" planów.
UsuńTak, jak napisałam- czasem mam dni, w których nie wypełniam listy "todo" i nie dlatego, że coś mi wypadło, czy miałam inne zajęcia, ale po prostu dlatego, że odpuściłam.
Cele, o których piszesz, że dzisiaj osiągnęłaś są właśnie dowodem na to, że nie straciłaś dnia! Nie musiałaś przecież robić przetworów, piec chleba. Mogłaś je kupić, ale wolałaś przygotować je sama, zamiast np. bezczynnie leżeć przez TV lub grać w gry. Robienie tego od czasu do czasu nie jest złem największym, ale przesadzanie i strata czasu na tych czynnościach jest dla mnie frustrujące i stresujące.
Agnes masz rację, cele zależą od tego, czego aktualnie potrzebujemy w życiu :)
Witam, Twój blog ostatnio najmilej mi sie odwiedza. Nie pretensjonalny, szczery. Super z Ciebie dziewczyna!
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję :)
Usuńjak ja lubię takie pozytywne posty! trzymam kciuki za realizację Twoich celów, ja jutro biorę się za swoje :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Trzymam kciuki za Twoją realizację :)
UsuńPodziwiam Cię za to ile masz w sobie wiary,siły i optymizmu. I mogę szczerze napisać że jesteś trochę tak jakby moją inspiracją:)
OdpowiedzUsuńZnam na blogu kilka osób,które są takim ''kopniakiem'' energii i Ty jesteś jedną z nich:)Prawie po każdym Twoim wpisie skłaniam się do refleksji i dziękuję Ci za te słowa którymi wzbudzasz chęci do życia:)
Setterko :*
UsuńMega pozytywny wpis! Popieram w stu procentach. Inspirujesz! Nabrałam ochoty na zrobienie własnej listy, i gdy tylko będę miała chwilę czasu dla siebie, z pewnością to zrobię. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńto jest to :) dobra organizacja i na wszystko jest czas :) zawsze to powtarzam :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńJa to w ogóle nie potrafię się zorganizować i 3mać planu który sobie ułożę dzień wcześniej:(
OdpowiedzUsuńMoże za dużo sobie planujesz? :)
UsuńDobra organizacja jest bardzo wazna i duzo czasu mozna dzieki niej uzyskac :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze mam z tym problem, ale sie staram :)
Ja własnie poszukuję idealnego kalendarza/organizera na nowy rok, może warto byłoby stworzyć coś samej... :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam notkę o terminarzu na rok 2014, też chciałam sobie taki zrobić, ale nie mam pomysłu, jak. Może mnie zainspirujesz :)
OdpowiedzUsuńA ja strasznie chciałabym wyrzucić niezdrowe jedzenie i słodycze ze swojego życia i niestety nie potrafie, choć staram się jak mogę to i tak do tego wracam...
OdpowiedzUsuńLubię planować:) Lubię stawiać sobie cele. Często gęsto bywa tak, że zmieniam je i modyfikuję, ale gdy osiągnę to co chciałam, jestem w super dobrym humorze przez długi długi czas.
OdpowiedzUsuńCo ciekawe mój Misiek ma inaczej - on pomyśli i wdraża. Nie ma planowania, strategii, terminów rozpoczęcia i zakończenia. Po prostu: robimy. Ja tak nie umiem. I chyba też nie chcę, bo samo planowanie sprawia mi przyjemność;)
Bardzo motywujący wpis! Również mogłabym robić wiele rzeczy, ale ich nie robię! Osiągnęłam wiele i nie chciałabym tego stracić. Po prostu szkoda! Tak jak Ty otaczam się pozytywną energią i jestem także pełna takiej energii przez cały dzień :) Nawet się nie staram, po prostu od jakiegoś czasu tak mam. A właściwie od kiedy zmieniłam swój styl życia :)
OdpowiedzUsuńFantastycznie! :)
UsuńLubię te Twoje motywacyjne wpisy, bo są z serca i szczere. Również mam swoje małe cele, za pomocą których wyprowadzam się z lenistwa - jak choćby to, że nie zostawiam na drugi dzień nieumytych naczyń, żeby się nie nawarstwiały w moim pokoju razem z innymi manelami. Jeśli już to osiągnę, to mogę iść dalej, bo mam większą przestrzeń życiową i chce mi się więcej. Dzisiaj udało mi się zalatwić kilka spraw pozytywnie, usłyszałam budującą pochwałę i jak przyszłam do domu, jestem ciągle w akcji - nawet zjeść zapomniałam, dopiero teraz przegryzam coś :) małymi krokami do celu! W pewnym momencie staniesz, obrócisz się za siebie i dostrzeżesz, że tyyyyyle już zrobione!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńDokładnie! Efekty i odhaczone zadania motywują do dalszej pracy :)
Ja właśnie dzisiaj zaczęłam wykonywać pierwsze punkty z listy - "Zwiedzenie 5 wrocławskich kościołów" - jeden zaliczony i "5 nowych owoców/warzyw" - awokado :) Takie ukulturalnienia też chyba można uznać za dobrą motywację?
OdpowiedzUsuńbyloby naprawde super miec czas na wszystkie te "domowe" rzeczy pracujac na pelen etat, robiac nierzadko nadgodziny, trenujac i ogarniajac rodzine :P, fajne postanowienia, ale niestety nie zawsze do zrobienia, niemniej trzymam kciuki, ze Tobie sie uda :)
OdpowiedzUsuńMam pełnoetatową pracę, dom, rodzinę, dziecko, treningi, bloga i kilka innych zobowiązań o których nie chcę pisać, a lista się wypełnia :D
UsuńJestem tu po raz pierwszy ale bardzo cieszę się, że tutaj trafiłam. Czytając ten post już od pierwszego zdania poczułam w nim siebie. Jednak dalej było już inaczej... Mogłabym ćwiczyć, ale nie chce. Mogłabym się wziąc za siebie, ale zwyczajnie mi się nie chce. Czas coś z tym zrobić. Genialny post! Naprawdę, zmusiłaś mnie do refleksji nad sobą, do chwili zastanowienia. Bardzo ci za niego dziękuję. Pozdrawiam! :* I na pewno nie raz tu jeszcze zaglądnę! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zostałaś i dziękuję za miłe słowo :)
UsuńFajny wpis :) Też staram się, żeby czas, który mam do wykorzystania nie był czasem straconym ;) ale przeważnie pod koniec dnia i tak zostaje sporo rzeczy, których nie zrobiłam :( Muszę to ogarnąć w najbliższym czasie...
OdpowiedzUsuńJeżeli w ciągu dnia nie traciłaś czasu na głupoty, a mimo to zostały Ci jakieś punkty to nie powinnaś mieć żalu do siebie ;) Chociaż to racja, czasem łapię się na tym, że robię coś dłużej, niż mogłabym :D
UsuńTrzymam kciuki :)