Wcale nie cieszę się, że czas Świąt minął. Co prawda spędziłam czas z bliskimi mi osobami, ale jak zwykle bywa miłej atmosfery nigdy za wiele, a co dobre szybko się kończy :)
Nie przejadłam się, mimo, że przy stole nie odmawiałam sobie przyjemności. Nie uważam, że święta są po to, by jeść i się objadać, równocześnie nie są po to by wyliczać kalorie i psuć sobie humor.
Nie rozumiem po co ważyć się po i lamentować kilogramami na + wiadomo przecież, że to zwyczajnie zawartość jelit, a nie przybrany fat.
Przygotowania do świąt trwały dosłownie kilka dni przed ich początkiem. Nie było generalnych wielkich porządków, bo robię je w innym okresie roku. Mogłam skupić się na własnoręcznie robionych dekoracjach (wianuszki). Lampki czekają na choinkę, drewniany, biały napis dostałam od Mikołaja w okolicach 6 grudnia :)
W przeddzień wigilii wróciły do mnie moje zabawki <3 Młody też się stęsknił :D (na zdjęciu po prawej dzielnie skręca trampolinę)
Część prezentów- młody jak zwykle dostał klocki lego i jak zwykle można było do niego mówić jak do ściany :D Zajęty, nie do ruszenia :) A obok mój brat, Htsz, który prowadzi forum blogowe. Zróbcie mu niespodziankę- Polubcie jego Fanpage :)
Ja dostałam dwa lunchboxy, książkę z pomysłami na ich wykorzystanie (chociaż Mikołajowie utrzymują, że się nie zgadywali :D) kalendarz (na zdjęciu jeden z dwóch- drugiemu już znalazłam dom, ale ten będę wykorzystywać, więc projekt mojego chyba wykorzystam dopiero za rok ;)), mydło z Organique- mam ich już kilka i jak położyłam 4 w sypialni to cała pachniała cytrusami :D
Ostatnie zdjęcie to kilka gadżetów do kuchni- na spółę z narzeczonym ;) to nie wszystkie prezenty, część z nich na pewno pojawi się przy kolejnych postach- są godne zobaczenia!
Mój mały pomocnik awansował na testera wyrobów i tak oto testuje wytrzymałość moich bransoletek. Co więcej! Jako jednoczesny dyrektor kreatywny wymyśla ich nowe zastosowanie :D
Także no, jakby któraś firma szukała testerów zabawek to młody ma doświadczenie ;)
A wieczorem w nagrodę relaksująca kąpiel dla mojego pracusia- kolorowe kostki lodu, które nie są zimne i świecą lub błyskają w zależności od potrzeb- świetny gadżet dla maluchów, które nie lubią się kąpać i rewelacyjna przygoda dla takich małych odkrywców, jak mój Elf.
Jutro koniecznie do mnie zajrzyjcie, przygotowałam fajne wyzwanie- na FB już dołączają kolejne osoby, mimo, że jeszcze na blogu o tym nie pisałam :)
Pozdrawiam!
12 komentarzy
Super prezenty:) U mnie Mikołaj był mało domyślny i pod choinką świeciły pustki,ale to może dlatego że byłam aż tak grzeczna i nie miał aż tylu prezentów:D
OdpowiedzUsuńA co do Świąt cieszę się że już po bo jakoś takie dni wolne wybijają mnie trochę z rytmu:D Chociaż nie powiem dobre jest w nich to że chociaż na chwilę można spędzić czas z rodziną i poczuć magię (co jednak brak śniegu utrudnił:D)
No i jak już pisałam fajnie że masz takiego małego pomocnika:) Wesoło z nim masz:)
Można powiedzieć, że u nas prezenty z dwóch rodzin- stąd ilość. Bo aż od 9 osób ;)
UsuńZgadzam się, że wolne dni różnią się od tych codziennych, zaplanowanych ale właśnie takie dni są też potrzebne :) Spontaniczne i pozytywne, bez wyrzutów!
Wesoło to fakt, ostatnio właśnie się śmiałam- jak kto mnie pyta skąd we mnie tyle optymizmu i pozytywnego nastawienia, energii- to wskazuje młodego :)
dolaczylam :D
OdpowiedzUsuńkostki są świetne :)
OdpowiedzUsuńJa pod choinką znalazłam nowy sprzęt siłowy i jestem w siódmym niebie. Nic nie ucieszyło mnie bardziej od drążka, miłość od pierwszego podciągnięcia. :)
OdpowiedzUsuńW wyzwaniu udziału nie wezmę, bo słodyczy nie jem od dawna i przestało być to dla mnie wyzwaniem.
Powodzenia dla wszystkich, którzy walczą z cukrem!
świetna akcja, ja też chyba dołączę. Jestem straaaaaasznym czekoladowym łakomczuchem, ale postaram się wytrwać jak najdłużej:)
OdpowiedzUsuńŚwietne są te kostki :)
OdpowiedzUsuńte kostki są niesamowite :D Mikołaj przyniósł mi w większości pieniążki, ale poza tym znalazłam również śliczną matę do ćwiczeń :) czekam z niecierpliwością na post o tym wyzwaniu!
OdpowiedzUsuńsuper migawki :) mały pewnie miał niezły fun z tymi kostkami :)
OdpowiedzUsuńA ja mam do Ciebie pytanie hm w sumie to poradzić się muszę bo już głupieję. Ćwiczę siłowo już od jakiegoś czasu, mój facet zaczął się burzyć że strasznie nogi mi urosną jak tak dalej będę robiła przysiady z obciążeniem i jeszcze z biegiem czasu zacznę dorzucać kg. Wspomnę że nie miałam nigdy szczuplutkich ud, mam taką dziwną budowę ciała że te nogi są takie potężniejsze (nie jestem gruszką) ale według mnie w stosunku do reszty ciała są jak najbardziej ok. Od czasu kiedy zaczęłam ćwiczyć przybyło mi w udzie 2cm. Wizualnie tego nie widać, z resztą jestem zadowolona z tego że moje ciało się zmienia dzięki siłówce. Tylko za cholerę nie mogę swojemu przetłumaczyć, że nie zmienię się żadnego babochłopa i że moje uda nie powiększą się kolosalnie do ogromnych rozmiarów :o Kalorycznie czasami nie dobijam do 2000 kcal, myślałam żeby kupić jakąś odżywkę na dobicie do ponad tych 2 tyś. kcal, to od razu wielka ''afera'' że wcale urosnę, że mu się to nie podoba. W końcu sama zaczęłam się zastanawiać, czy moze faktycznie robić na nogi mniejszy ciężar i więcej powtórzeń. Bo cm idą w górę dlatego że mięsień rośnie, oczywista sprawa. Sama już nie wiem, jakoś ostatnio mnie to strasznie zdemotywowało.... zaczęłam zastanawiać się czy nie rzucić siłówki (chlip :( chlip ) i zostać przy samym insanity. Przykre to jest że facet nie akceptuje* tego co dla jego kobiety jest pasją, hobby, jakiegoś typu oderwaniem się od wszystkiego i robienia czegoś dla siebie. *może nie do końca nie, nie akceptuje ale oświadczył, że nie będzie mu się podobało to jak będą wyglądały moje ''zmasowane'' uda.
Dzięki! Fun był, kąpiel po ciemku :D
UsuńEhh... Bardzo trudno jest mi doradzać, bo ten problem zachodzi na relacje z partnerem. Jednak jedno wiem. Nigdy nie rezygnuj z własnych pasji. Dla nikogo! Trening siłowy jeżeli wykonujesz go z odpowiednią starannością i nie masz przeciwwskazań zdrowotnych nie zagraża Twojemu życiu. Rozumiem to, że chcesz swojemu mężczyźnie się podobać- to zrozumiałe. Ale kobieta nie ma szans na szczególnie rozbudowane uda. Nie rosną Ci mięśnie, bo obwód się zwiększył- nie masz tyle testosteronu, co mężczyzna, jeżeli z Twoją gospodarną hormonalną jest wszystko w porządku- nie masz więc czym się martwić. Nie wiem z czego dostarczasz te niemal 2tys kalorii, ale najpierw próbowałabym jednak dobijać jedzeniem, odżywka jak dla mnie to tylko dodatek w trudnych sytuacjach- nie na co dzień.
Powinnaś przede wszystkim podobać się sobie. Ja z moim narzeczonym też jak np. oglądamy na FB jakieś motywacje, czy on widzi co ja wrzucam to nie wszystkie mu się podobają- ale wspiera mnie w treningach, pomaga i kiedyś faktycznie mówił, że nie będę mu się podobać- jak schudnę do chorobliwie wychudzonej sylwetki- wtedy miałam zaburzony obraz rzeczywistości, dziś przyznaję mu rację. Jednak zdrowa, wysportowana sylwetka to co innego i od niej do kulturystycznie rozbudowanych ud są lata ciężkiej pracy- u mężczyzn, więc co dopiero u kobiet ;)
Ja może nie ćwiczę z ogromnym ciężarem, nie mam idealnych nóg, ale uważam, że daleko im do rozbudowanych, czy męskich- a siłowo ćwiczę już jakiś czas :)
Dziękuję za mądre słowa :) już nie pierwszy raz piszę do Ciebie w poradzić się w różnych sprawach i zawsze mi jakoś racjonalnie odpisujesz. Jak dla mnie masz bardzo ładną figurę. Prowadzisz zdrowy tryb życia, wpajasz swojemu dziecku dobre nawyki...też postaram się być taką mamą w przyszłości :)
UsuńZ tym dobijaniem kcal to czasami już nie mam pomysłów na różne dania. Oczywiście utrudnia mi jeszcze to mama która uważa że wymyślam.. no ale ja po prostu nie chce jeść na obiad np. pizzy z mąki pszennej..wolę zrobić sobie oddzielnie z mąki pełnoziarnistej i bez posypywania serem. Tak samo mój facet, podstawia mi pod nos jakieś wypieki jego mamy i mówi że jak zjem raz to nic mi się nie stanie (owszem nic sie nie stanie z tym że teraz jest jeden raz po jutrze będzie kolejny raz i tak te razy będą się powtarzały). Ubolewam też nad tym że mieszkam w małej mieścinie, gdzie nie mam dostępu do różnych nietypowych owoców czy też warzyw (jakiś czas temu szukałam szparag-nie znalazłam, świeżego nie mrożonego szpinaku też nie ma, batatów chyba nigdy nie było w moim mieście) Nawet awokado rzadko tu można znaleźć, ostatni raz jadłam je na wakacje bo znalazłam w biedronce, nie było przez długi czas jego nigdzie w żadnym warzywniaku ani nawet biedronce aż w końcu przed świętami przywieźli :o także cały czas kombinuję :)
Ogromnie się cieszę :)
UsuńDobijaj kalorie produktami, które zawierają na raz białko i węgle np. jak strąki i białko i tłuszcz jak np. mięso :)