Nasza pamięć lubi płatać takie figle, o jakich by nam się nigdy nie zdarzyło pomyśleć. Miałaś kupić mleko i przypomniało Ci się to dopiero, gdy weszłaś do domu z pracy i nie masz najmniejszej ochoty na ponowne zakładanie butów na opuchnięte stopy? Znam to, mam tak bardzo często.
Jeżeli czegoś nie zapiszę to jest 90% prawdopodobieństwa, że o tym zapomnę skupiając się na innych rzeczach. Dzisiaj zamiast skupiać się na ogromnie obszernym pojęciu jakim jest organizacja i zapisywanie listy zakupów oraz celów dziennych, czy zadań skupię się wyłącznie na FIT dzienniku posiłków i aktywności fizycznej.
Mój brat wspominał mi ostatnio, że oglądał program, w którym rodzina miała prowadzić dzienniki żywienia i gdy je podsumowali okazało się, że zjadają około 2 tysięcy kalorii. Niby nic strasznego, w takim razie dlaczego każda osoba miała ogromną nadwagę? Bo oszukiwali (!!!) i gdy zaczęto ich filmować z ukrycia oraz śledzić przez "detektywów" okazało się, że w tajemnicy pochłaniali tych kalorii drugie tyle i to wiadomo z jakiego źródła - fast foodów.
Dlatego nie licz na swoją niezawodną pamięć, ufam, że nie zatajasz przed samą sobą tego, co zjadasz, ale nie monitorując jadłospisu w sposób dokładny nie wiesz sama czego jesz najwięcej, jakie błędy popełniasz, kiedy podjadasz między posiłkami, czy sięgasz po batonik z nudów.
Kiedyś podczas którejś z prób porzucenia słodyczy złapałam się parokrotnie na tym, że bezwiednie sięgałam po łakocie, które u mnie w domu leżały cały czas na wierzchu. Na stole stał pojemnik, czy puszka z cukierkami i żelkami. Były dostępne cały czas i leżąc przed telewizorem miałam możliwość nieświadomego wciągnięcia ich wszystkich w ciągu kilkunastu minut. Trzymając dopiero kostkę czekolady w ręce uświadomiłam sobie, że przecież umówiłam się sama ze sobą - nie jem słodyczy! Mój mózg na chwilę o tym zapomniał i spłatał mi figla.
Przeczytaj również: Jak nie jeść słodyczy ponad 4 lata.
Kolejnym przykładem może być moja akcja W 100 dni do lepszego brzucha, podczas której gdy danego dnia nie zapisałam posiłków wieczorem lub na drugi dzień nie byłam w stanie odtworzyć dokładnie swojego menu. Nie mówię tylko o dokładnej ilości, ale przede wszystkim o produktach! Wtedy właśnie zastosowałam jedną z poniższych rad - fotografowanie :)
W jaki sposób zastosować to w praktyce?
- zapisuj wszystko, co zjadasz natychmiast po posiłku - wieczorem lub na drugi dzień nie będziesz dokładnie pamiętać co to było i w jakiej ilości
- jeżeli prowadzisz kalendarz wygospodaruj w nim kilka linijek na zapisywanie posiłków
- gdy akurat pod ręką nie masz zeszytu, czy kalendarza wyślij do siebie sms - jest w nim dokładna data i godzina
- skorzystaj z aplikacji na telefon - My fitness Pal, Dziennik Posiłków, Daily Meals Lite, Meal Watcher, WW Diary
- jeżeli płacisz za smsy lub ich pisanie sprawia Ci kłopot (autokorekta *&@%&#%^*) zrób szybkie zdjęcie, na którym widać mniej więcej wielkość talerza (aby było łatwiej oszacować wielkość porcji)
Dlaczego warto monitorować posiłki?
- łatwiej jest określić błędy w diecie
- nic nie umyka zawodnej pamięci
- już kilka wpisów daje obraz nawyków
- porównanie starego z nowym i zobaczenie różnicy na własne oczy jest ogromnie motywujące :)
Jakie dane powinny znaleźć się w idealnym dzienniku?
- data i godzina posiłku (mniej więcej)
- dokładna wielkość porcji (np. pół woreczka, szklanka, dwie łyżki, pełna niebieska miska)
- uczucie po posiłku - czy się najadłaś (np. w skali 1-5), czy może wzięłaś dokładkę, ewentualne dolegliwości - ból brzucha, wzdęcie, ociężałość, ospałość, opuchnięta twarz lub nogi/dłonie
- trening - jego czas, rodzaj (cardio, siłowy) i intensywność (znów np. w skali 1-5)
- ważne jest zapisywanie również spożywanych płynów - kawa, herbata i jej rodzaj, woda, soki, inne napoje
Oczywiście prowadzenie dziennika może na początku wydawać się czasochłonne i sprawiać trudność, ale to tylko kilka dni - spróbuj, a po kilku dniach okaże się, że sama potrafisz wskazać błędy, które popełniasz :) Już kilka dni wystarczy, by móc ocenić, czy droga, którą idziesz prowadzi do obranego celu.
A może już prowadzisz dziennik i masz kilka rad dla tych, którzy dopiero planują zastosować tą metodę? :)
***
Codziennie przez 30 dni będę dodawać jedną małą (lub większą ;)) zmianę, która mam nadzieję pozwoli Ci spojrzeć na niektóre sprawy z innej perspektywy. Tutaj nie chodzi wyłącznie o dietę i ćwiczenia, bo zdrowy styl życia to również rozwój osobisty i spokojna, zrównoważona psychika.
Jeżeli wprowadziłaś do swojego życia zmianę, która diametralnie odmieniła którąś z jego stref - podziel się swoimi doświadczeniami w komentarzu lub mailowo :) Lista zmian również jest otwarta - możesz zaproponować swój pomysł :)
Przeczytaj poprzednie wpisy z tej serii:
Jeżeli mój wpis Ci się podobał będzie mi bardzo miło, gdy go udostępnisz :)
Pozdrawiam!
17 komentarzy
Notuje tylko ćwiczenia i ich rodzaje (dni). Nie mam czasu na notowanie posiłków, poza tym, jakoś nie czuję potrzeby spowiadania się przed samą sobą z jedzenia.
OdpowiedzUsuńKiedyś obliczałam kalorie, ale nie widzę w tym sensu skoro ani sięn ie odchudzam ani na redukcji nie jestem. A gdy zjem coś nadprogramowo (ostatnio lody wieczorem) nie robię z tego wielkiego "halo", ot, potem daję sobie wycisk ćwiczeniami. Oczywiście zdrowe żywienie to u mnie nr.1 ale bez psychicznego przymusu typu: "O tej kaszanki to ja nie ruszę za nic w świecie!" :P Raz na tydzień sobie mogę pofolgować :D
Bardzo fajne te Twoje "zmiany". Czekam na następne :)
Pozdrawiam serdecznie!
Jak ktoś jest na początku drogi to zapisywanie będzie wspaniałym materiałem do pracy nad błędami - ale wiadomo, jak wszystko nie u każdego się sprawdzi :)
UsuńJa także notuję jedynie ćwiczenia, ale jest to dla mnie nie tylko sposób na kontrolę, ale też wielka motywacja, bo "chcę już znowu coś zapisać". Prowadzę ładny zeszyt i uwielbiam dopisywać coś kolorowymi długopisami i zaznaczać markerami ważniejsze rzeczy i uwagi :D to bardzo bardzo motywuje do ćwiczeń. (przynajmniej mnie ;))
OdpowiedzUsuńŚwietna motywacja! :)
UsuńJa kiedyś notowałam przez bardzo długi czas. Wszystko od posiłków, po treningi. Jednak skupiałam się głównie na kwestii kalorii, bo interesowało mnie schudnięcie. Robiłam tak kilka miesięcy aż w końcu uznałam, że już nie czuję takiej potrzeby i staje się to coraz bardziej uciążliwe. Trochę trudno było się odzwyczaić, kiedy nie byłam pewna ile np. kalorii zjadłam w ciągu dnia. Jednak ostatecznie się udało i daję radę odżywiać się zdrowo i ćwiczyć, bez potrzeby zapisywania.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że z czasem dochodzimy do wprawy :)
UsuńTaki ''zeszyt'' ma w wersji na komputerze do zapisywania posiłków,resztę wpisuję w zeszyt kartkowy:) Muszę przyznać że to bardzo dobry sposób by wyłapać ewentualne błędy jednak jest też duga strona medalu,czyli wpadnięcie w nałogowe liczenie kalorii,kompulsywne myśli o jedzeniu przez co żywność może za bardzo zawładnąć tym co nas otacza.
OdpowiedzUsuńPoza tym mam kilka notesów i mały notesik w torebce,do tego kolorowe karteczki żeby w razie czego zapisać nagłą myśl i muszę stwierdzić że odkąd zapisuję większość rzeczy trochę lepiej mi się zorganizować i zapanować nad życiowym chaosem:)
Ja zaznaczam sobie w kalendarzu dni, gdy zjadłam słodycze, fast foody lub wypiłam piwo. Zaznaczam tak od stycznia, powinno to działać a nie robi już na mnie żadnego wrażenia. Nie jestem w stanie rzucić słodyczy, jestem od nich uzależniona. Zamienniki? Próbowałam... Eh :(
OdpowiedzUsuńGdy zaczęłam zapisywać co jem i mniej więcej ile bo wagi się jeszcze nie dorobiłam zauważyłam , że np. jeśli mniej zjadłam na śniadanie t powiedzmy na kolacje zjadłam więcej u mnie się nie sprawdza ta metoda
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobra metoda, sama też od dawna zapisuję co jem :)
OdpowiedzUsuńojjj tak notowanie podstawą sukcesu :)) chociaz akurat dieta wyglada u mnie codziennie tak samo ale wisi na lodowce :D
OdpowiedzUsuńJa także prowadzę różnego rodzaju dzienniki. A dziennik fitness to podstawa:) Mam notes z czystymi kartkami, gdzie mogę rysować ćwiczenia, liczyć, zapisywać etc. Robię to także dlatego, że w dobie dzisiejszej technologii dobrze jest poćwiczyć odręczne pisanie...
OdpowiedzUsuńOstatnio robię też sobie miesięczny plan: jedno wyzwanie dietetyczne i jedno sportowe. Następnie odznaczam czy mi się udało zrealizować czy nie:)
Ja zaczęłam taki dziennik prowadzić, mimo że się nie odchudzam. Wręcz przeciwnie - chcę nabrać masy dlatego ważne jest dla mnie ile w ciągu dnia jem białka. Również wielkość kalorii jest dla mnie ważna, ponieważ często jadłam... za mało. Muszę zacząć też zapisywać płyny, głównie wodę, której w dalszym ciągu piję o wiele za mało i przez to moja skóra jest przesuszona. Ale powoli to zmieniam, małymi krokami - ale do przodu! Dziennik nie warto prowadzić jedynie kiedy się odchudza, z jednej prostej przyczyny - to co jemy odbija się nie tylko na naszej wadze (a raczej centymetrach), lecz także na tym w jakiej kondycji jest nasza skóra i jakie mamy samopoczucie. :)
OdpowiedzUsuńJa przed ciążą używałam aplikacji przygotowanej przez twórców stron www.tabele-kalorii.pl - prosta i wygodna, mogę polecić:) a do zapisywania treningów - Endomondo:) niestety tak jak i zwykłe zapisywanie wymaga dyscypliny, którą trzeba w sobie wyrobić. Masz całkowitą racje - jak nie zapiszemy od razu co zjedliśmy lub o której odbyliśmy trening, szczegóły wypadają z pamięciu z mgnieniu oka. Pamięć jest w końcu ulotna, a każda z nas ma milion rzeczy na głowie:)
OdpowiedzUsuńProwadzenie takiego dzienniczka to podstawa przynajmniej na początku naszej drogi ze zdrowym odżywianiem. Dawno, dawno temu zaczęłam zapisywać i wracam do tego zawsze gdy widzę że zaczęłam przesadzać z porcjami lub waga troszkę za dużo wzrosła. Okazuję się przeważnie że dopiero jak zapisujemy dokładnie każdą przekąskę, to ze zdziwieniem łapiemy się za głowę ile to jemy :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się - na początku będzie obrazem co warto poprawić i świetnym motywatorem :)
Usuńo tak, na pewno zapisywanie jest świetnym pomysłem :) osobiście akurat tego nie robię, bo nie czuję potrzeby monitorowania w ten sposób swojego żywienia :)
OdpowiedzUsuń