źródło |
Umiejętność czytania etykiet produktów, które kupujemy przydaje się szczególnie wtedy, kiedy mamy alergię lub chcemy "ozdrowić" swoje menu.
Na nieszczęście niektórych osób duże napisy mogą "mówić" wszystko, a to, co interesuje nas najbardziej jest zazwyczaj napisane małym drukiem z tyłu opakowania. Kiedy już dokopiemy się do tabeli, gdzie rozpisane są tłuszcze, białko i węglowodany skupiamy się wyłącznie na cyferkach. W przypadku, kiedy wyliczamy szczegółowo swój jadłospis, zapotrzebowanie i pilnujemy rozkładu BTW jest to równie ważne, jak lista składników, nie mniej jednak na co dzień to właśnie skład jest dla mnie najważniejszy.
Składniki na opakowaniu porządkowane są według największego udziału w produkcie. Dlatego, jeżeli cukier jest jednym z pierwszych kandydatów to znaczy, że produkt składa się głównie z niego.
Warto pamiętać, że nie każde E to trucizna ale oczywiście im prostszy skład tym lepiej! :)
Lepszy wybór, czyli jaki?
Jeżeli mam do wyboru maślankę z mlekiem w proszku lub bez niego - wybieram tą bez proszku. Czasem całkowicie rezygnuję z zakupu, kiedy tego wyboru nie mam. Bardzo rzadko (ale jednak) zdarza mi się kupować jogurt, kefir lub maślankę z mlekiem w proszku.
Jogurt to mleko i bakterie, nic więcej nie jest mu potrzebne, "nawet" mleko w proszku ;) Pozostając w temacie jogurtów polecam naturalny miksować z owocami, zamiast kupować "truskawkowe" lub nie daj "o smaku truskawkowym". Ten "o smaku" nie stał nawet obok owoców ;)
Znacie na pewno "dżemy"* 100% owoców Łowicza - nie maja faktycznie żadnych dodatków, słodzone są sokiem owocowym. Zadzwoniłam z ciekawości pod numer podany na etykiecie i przemiła Pani powiedziała mi, że nie dodają faktycznie nic, a dzięki pektynie (naturalnie występującej w jabłkach i innych owocach) dżem jest takiej konsystencji jakiej jest, ale brzoskwinie nie pochodzą z polskich sadów, a przywożone są w puszkach, wcześniej wysterylizowane. Jadłam ten brzoskwiniowy cud i w smaku niczego mu nie brakuje -nie mniej jednak nie spodziewałabym się witamin w tym produkcie :)
Nie kupuję niczego, co w składzie ma syrop glukozowo- fruktozowy. Z resztą niepożądany cukier ukrywa się w wielu produktach, zobacz listę jego nazw, oraz listę produktów, w których możesz je znaleźć. (W tym wpisie podlinkowałam również posty z serii "5 produktów powszechnie uważanych za zdrowe, które wcale takie nie są" - polecam! :)) Ograniczam również suszone owoce do których dodawany jest cukier i substancje konserwujące - np. dwutlenek siarki. Oczywiście dostępne są takie bez konserwantów - w sklepach ze zdrową żywnością :)
Do kiedy mogę to zjeść? Czyli data przydatności do spożycia
Napisy na opakowaniach są dość mylące. Już niedługo poniższe stwierdzenia mają być ujednolicone i prawdopodobnie "należy spożyć przed" zniknie z opakować. Póki się pojawia warto wiedzieć, że:
- "Należy spożyć do..." określa datę, po której spożycie produktu może być dla nas niebezpieczne, a
- "Należy spożyć przed..." określa datę sugerowaną, czyli po tym okresie smak lub konsystencja mogą się zmienić, na co producent nie ma wpływu i dlatego o tym informuje, ale produkt jest zdatny do spożycia
Kilka słów i moja analiza składu- ciastek belVita- co TY wiesz o śniadaniu? - przeczytaj :)
Jeżeli chcecie sprawdzić skład jakiegoś produktu przed kupnem polecam stronkę Czytamy etykiety. Jest tam lista dodatków, o każdym z nich możemy przeczytać kilka słów.
Pomijam w dzisiejszym wpisie kwestię wyborów i stosowania np. diety "iifym", gdzie w ramach obliczonych kalorii, białek, tłuszczu i węglowodanów pozwalasz sobie na wszystko, na co masz ochotę. Na pewno do tematu wrócę :) Bardzo żałuję, że nie lubicie długich wpisów, bo o etykietach i dodatkach mogłabym pisać jeszcze kilka stron :D
Jutro będzie o zamianie białego na ciemne i o tym jaka pułapka kryje się pod tą powszechnie polecaną radą :)
* "dżem" w cudzysłowie, bo ten z definicji ma dodatek w postaci cukru, sprawdźcie słoiki Łowicza - nie ma tam słowa o "dżemie" - wszędzie "100% owoców" :) To nie jest reklama, wpis sponsorowany czy cokolwiek w tym stylu, a "brzoskwiniowy 100% owoców" od Łowicza kupiła moja mama za swoje pieniądze :D
***
Codziennie przez 30 dni będę dodawać jedną małą (lub większą ;)) zmianę, która mam nadzieję pozwoli Ci spojrzeć na niektóre sprawy z innej perspektywy. Tutaj nie chodzi wyłącznie o dietę i ćwiczenia, bo zdrowy styl życia to również rozwój osobisty i spokojna, zrównoważona psychika.
Jeżeli wprowadziłaś do swojego życia zmianę, która diametralnie odmieniła którąś z jego stref - podziel się swoimi doświadczeniami w komentarzu lub mailowo :) Lista zmian również jest otwarta - możesz zaproponować swój pomysł :)
Przeczytaj poprzednie wpisy z tej serii:
Codziennie przez 30 dni będę dodawać jedną małą (lub większą ;)) zmianę, która mam nadzieję pozwoli Ci spojrzeć na niektóre sprawy z innej perspektywy. Tutaj nie chodzi wyłącznie o dietę i ćwiczenia, bo zdrowy styl życia to również rozwój osobisty i spokojna, zrównoważona psychika.
Jeżeli wprowadziłaś do swojego życia zmianę, która diametralnie odmieniła którąś z jego stref - podziel się swoimi doświadczeniami w komentarzu lub mailowo :) Lista zmian również jest otwarta - możesz zaproponować swój pomysł :)
Przeczytaj poprzednie wpisy z tej serii:
#2 Zamień zapamiętywanie na zapisywanie
#3 Zamień wagę na aparat
#4 Zamień bycie idealną na bycie sobą
#3 Zamień wagę na aparat
#4 Zamień bycie idealną na bycie sobą
Jeżeli mój wpis Ci się podobał będzie mi bardzo miło, gdy go udostępnisz :)
Pozdrawiam!
26 komentarzy
Świetny blog!
OdpowiedzUsuńDodam tylko, że oczywiście WARTO pytać o skład wędlin i kiełbas (i wszystkiego co mięsne lub temu podobne) w każdym sklepie, nie tylko w tych z górnej półki. Jeśli za nami ustawi się dłuuga kolejka, bo ekspedientka nie wie, gdzie tego szukać... Nie nasz problem. Ja już przestałam się stresować, bo to nie moja wina, że pytam, za co PŁACĘ, tylko ich, że nie są przygotowani ;-)
To w ogóle temat rzeka, mogłabym dłuugo płynąć. Jednak fajnie, że się tym zajmujesz! Dobrą stroną jedzenia. Może coraz mniej ludzi będzie marudzić, że "przecież wszystko to chemia, coś trzeba jeść" - tylko weźmie odpowiedzialność za swoje zdrowie :-)
Etykiety czytam, przyznajdę się:) A strona bardzo fajna i pomocna, zaraz nawet z ciekawości poprzeglądam produkty, które mam w lodówce i sprawdzę :-)
OdpowiedzUsuńTo ważne jakie zakupy robimy, bo od tego się zaczyna i to potem mamy w lodówce.Sięgamy po te produkty i powinniśmy zadbać żeby w naszej lodóweczce były same dobrej jakości. To co w lodówce to i na talerzu i przynajmniej nie będą nas kusić inne mniej zdrowe smakołyki.
OdpowiedzUsuńCały ten Twój cykl to świetne rady dla wszystkich, nawet dla tych którzy to wszystko doskonale wiedzą, bo warto sobie przypomnieć. W naszej codzienności łatwo zapomnieć o takich podstawowych rzeczach i czasem pójść na łatwiznę lub zastawić się brakiem czasu :)
Ja już mam taki nawyk czytania etykietek. Zawsze to robie i niestety większość nie podoba mi się. Ale niestety za zdrowsze np. suszone owoce płacimy o wiele wiecej .
OdpowiedzUsuńJa czytając etykiety pierwsze co to właśnie skład a dopiero później. jak już to btw. :-)
OdpowiedzUsuńJednak coraz c czesciej można spotkać się z tym że producenci niekiedy nie podają rzeczywistego składu pomijając niektóre produkty,co pokazuje że dziś i tak nie wiadomo co tak naprawdę jemy.
Jeśli chodzi o dżem to polecam z Biedronki 100% owoców ktory skład ma taki sam jak ten z Łowicza a cena jest niższa:-)
Ja staram sie zawsze patrzec na to co kupuje i czytac sklad :)
OdpowiedzUsuńKiedyś czytanie etykiet było dla mnie nie do pomyślenia, a teraz nawet nad tym nie panuję. To dla mnie normalne, że zanim wrzucę coś do koszyka, to zerknę na skład ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio też weszło mi w nawyk czytanie etykiet i krzywię się, gdy ktoś pyta "Co, patrzysz ile ma kalorii?" - jakby to było najważniejsze...
OdpowiedzUsuńMi osobiście nie przeszkadzają długie posty, szczególnie na tak mądre tematy! :)
Zawsze czytam etykiety wczoraj rozczarowała mnie gotowa zupka fit warzywa są i owszem tylko po co ten cukier został dodany albo coś jest fit i pełnowartościowe albo niech producent nie wciska nam cukru
OdpowiedzUsuńPamiętam ile czasu spędziłam na czytaniu etykiet, gdy zaczęłam świadomie jeść... To była jakaś masakra, stałam godzinę nad półkami, ale teraz wiem co jest śmieciowym jedzeniem. A ten dżem z Łowicza bardzo mnie zaskoczył - najlepszy jest figowy :D
OdpowiedzUsuńMusiałam aż sprawdzić te słoiki Łowicza, no i oczywiście miałaś rację. Ale nie ma się co dziwić że nie wiedziałam, bo kupnych dżemów (czy też "dżemów") nie jadam ;)
OdpowiedzUsuńzawsze czytam etykiety i staram się kupować normalne ilości jedzenia, zawsze można coś dokupić. nie lubię marnować, szczególnie jak pomyślę, że inni w afryce głodują.
OdpowiedzUsuńStaram się czytać etykiety i zwracać uwagę na to co kupuję. Mam dość jedzenia chemikaliów i śmieci :)
OdpowiedzUsuńCoś dla osób lubiących dosmaczać wodę: kupiłam koncentrat soku jabłkowego marki Białuty, bez cukry, bez konserwantów. Po zmieszaniu z wodą mamy coś co smakuje identycznie jak sok owocowy np. Fortuny, ale możemy dozować ilość soku.
OdpowiedzUsuńJa czytam składy produktów, choć mam coraz mniej okazji ku temu, bo kupuję bardzo mało produktów przetworzonych. Na ogół keczup, majonez, pesto. Keczupy sklepowe mają straszne składy, chyba nie znalazłam jeszcze odpowiedniego. Pamiętam jak raz się wkurzyłam po zakupie keczupu dla dzieci Pudliszki. Jeszcze nie jadłam tak słodkiego keczupu, ale ja mogłoby być inaczej skoro cukier był chyba na drugim miejscu, a ja akurat nie przeczytałam składu. Ledwo daliśmy radę zjeść. Z majonezem też miałam problem, teraz kupuję tylko Kielecki, bo ma najprostszy skład.
Wiem, że na półkach sklepowych leży głównie śmieciowe jedzenie i z uwagą trzeba wybierać, czytać przeglądać. NIestety nie zawsze mamy na to czas, a wcześniej nie mieliśmy okazji przyjrzeć się danemu produktowi i kończymy z serem żółtym, który nim wcale nie jest. Jednak jesteśmy dorośli, nasze orgaznimy sobie jakoś z tym radzą, mnie natomiast przeraża fakt, że mój bejbik, który niedługo przyjdzie na świat będzie rosnąc nie rzadko karmiony syfem wbrew mojej woli.
OdpowiedzUsuńJak będziesz mu dawac normalne jedzenie, to będzie wszystko ok. Najgorzej gdy będziesz go karmić tylko gerberkami, jak moi znajomi swoje dziecko (ma już rok i tylko gerbery je i taką kaszkę w proszku). Normalne jedzenie, tj. mięso, warzywa gotowane, nie wiem co tam jeszcze daje się dziecku, to raczej mu nie zaszkodzą, nawet jak będą miały śladowe ilości chemii.
UsuńA ja mogłabym czytać jeszcze dalej :D Jestem absolutnym laikiem w kwestie diety i chętnie poczytam takie wpisy :)
OdpowiedzUsuńTeraz zmykam czytać to, co umieściłaś w odnośnikach :)
Czytanie etykiet mam we krwi, nie ważne czy ktoś na mnie dziwnie spogląda czy nie - ja robię swoje. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńa co jeśli nie ma ani "do" ani "przed" tylko sama data?
OdpowiedzUsuńWtedy w innym miejscu na opakowaniu na pewno jest napisane czy do, czy przed, z adnotacją: data tam i tam, np. na wieczku, na boku butelki itp.
UsuńMam ten "dżem", jadam go rzadko bardziej jako dodatek smakowy, nie traktuję go jako źródła witamin - w ogóle owoców nie traktuję jako takiego źródła witamin ;).
Dla mnie czytanie składów jest priorytetem, nie wrzucę do koszyka czegoś, czego nie jestem pewna.
Ach jak ja nie lubię czytać etykietek. O ile na początku jeszcze mam motywacje to pod koniec zakupów, spojrzę tylko przelotnie...
OdpowiedzUsuńpodstawa zdrowego zywienia jest czytanie etykiet, po pewnym czasie mamy liste ulubionych, znanych nam produktow i kupujemy automatycznie ;)
OdpowiedzUsuńHej! Chcę kupić buty do biegania z Lidla. Czytałam w internecie, że do biegania powinny być o 0,5-1 numeru większe od tych, które normalnie nosimy. To prawda? Mierzyłam już te buty i 38 jest na styk, a w 39 mam około 1cm luzu na palce. Powinnam wziąć 39?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Asia
Hej :) Brałabym 39 :)
UsuńMiło dowiedzieć się czegoś nowego :) Zwłaszcza o tym "należy spożyć przed/do" nie wiedziałam, a to bardzo przydatna wiedza.
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł, żeby tylko tak każdy wyrobił sobie nawyk czytania etykiet to by takie sklepy chyba splajtowały. Ja już podziękowałam almie i innym takim, robię zakupy na ryneczku i w eko sklepach, coraz częściej staram się coś sama zrobić w domu. Sporo kasy zostaje w portfelu i chociaż wiem co jem
OdpowiedzUsuń