Zapraszam Was dzisiaj na wady i zalety treningu siłowego wykonywanego w domu. Lubię ćwiczyć również na siłowni - każde z tych miejsc ma swoje wady i zalety.
Cała moja aktywność fizyczna zaczęła się w domu, a także trening siłowy kilka lat temu, pół roku po porodzie dziecka zaczął się w domu.
ZALETY
1. Darmowy wstęp
Koszt podstawowego sprzętu jest w dłuższej perspektywie niższy, niż karnety - niżej zrobiłam małe podsumowanie z realnymi kwotami :) Oczywiście to zależy również od obciążeń, jakie się podnosi, ja wyliczam tutaj rekreacyjne treningi kobiety :)
Jako koszt karnetu biorę pod uwagę około 135zł miesięcznie. Są oczywiście karty typu Benefit, które w części zakładów kosztują "grosze" typu 50-60zł miesięcznie, ale nie są one dostępne dla każdego, dlatego nie zostały uwzględnione :)
2. Dojazd w 0 minut
Kończę pracę w takich godzinach, że dojazd samochodem to część drogi stania w korkach. Z drugiej strony nie mam aż tak daleko i spacer w dwie strony to około 40 minut. Ma to swoje plusy, bo z jednej strony to więcej aktywności w ciągu dnia - z drugiej nie zawsze mam na tę dodatkową aktywność czas ;)
3. Nikt nie obserwuje, nikt nie komentuje, nikt nie zagaduje ;)
Do tej pory nie spotkałam się raczej z życzliwym uśmiechem, przywitaniem i pytaniem, czy przygotowuję się do zawodów, pochwałą techniki lub "poklepaniem po plecach", że jako dziewczyna nie boję się treningu siłowego i kilogramów - mimo, że uważam, że to nic szczególnego - coraz więcej dziewczyn schodzi z bieżni i rowerków, wychodzi z sali fitness i buduje sylwetkę marzeń w "męskiej" strefie.
4. Zawsze wolny sprzęt
Problemem wielu siłowni jest zbyt mała ilość sprzętu w stosunku do chętnych i już nie raz zdarzyło mi się, że zmieniałam ćwiczenie, aby nie czekać lub ostatnie serie wykonywałam dosłownie z oddechem na szyi zniecierpliwionego oseska ;)
Największym plusem było dla mnie to, że gdy nie mogłam sobie pozwolić na korzystanie z siłowni (bo mieszkałam tak daleko, że mi się to kompletnie nie opłacało), a trening w domu był jedyną możliwą opcją miesięcznie wyszło mnie to o wiele mniej pieniędzy i czasu, niż kupowanie karnetów i biletów na komunikację miejską. Kupiony sprzęt zostanie u mnie dopóki nie zdecyduję się go np. sprzedać (a nie mam takiego zamiaru :))
WADY
1. Mobilność domowej siłowni
W kontekście przeprowadzek lub częstych podróży posiadanie większej ilości sprzętu jest bardzo problematyczne. Rozmontowanie i przewiezienie ławeczki, hantli i sztangi wymaga odpowiednio dużego środka transportu.
2. Czaję się, żeby nie rozwalić podłogi i nie hałasować sąsiadom
Na szczęście od kiedy w mojej domowej siłowni mam zabezpieczenie podłogi nie jest mi straszny nawet trening późnym wieczorem, ale nawet takie puzzle nie rozwiązują problemu hałasu i możliwości uszkodzeń w 100%.
3. To wcale nie jest tak, że mogę ćwiczyć kiedy chcę
Nie mieszkam sama, ponadto dzielę pokój z synem, któremu na pewno przeszkadza światło, gdy śpi, więc zazwyczaj ćwiczę przy lampce nocnej.
Jedną z wad treningu w domu dla osób początkujących będzie na pewno brak możliwości konsultacji z trenerem lub asekuracji - jednak nie jest to wada, z którą nie można sobie poradzić. Nagrywając się i swoją technikę można skonsultować się online lub przy wyższym poziomie zaawansowania samemu wyłapać podstawowe błędy.
Czy w domu da się wypracować samodzielnie dobrą technikę? Oczywiście! :) Ale na to potrzeba czasu, a źle wypracowany ruch jest trudniej wyprowadzić, niż nauczyć się dobrej techniki od nowa.
Podstawowy sprzęt do domowej siłowni
Hantle 2x20kg bitumiczne - 137 złGryf (ja mam 180, ale z perspektywy czasu kupiłabym 167 i ten uwzględniam) - 85,88
2 krążki 5kg żeliwne - 34,90
Puzzle zabezpieczające podłogę - 106 zł
Piłka swiss - 30zł
RAZEM: 428,68
Łączne obciążenie: 40kg+8kg+10kg=58kg - dla mężczyzny może to być dużo za mało, ale dla kobiety, szczególnie początkującej wystarczająca ilość kilogramów :)
Koszt ławki ze stojakami (przysiad! :)) - 449 zł
RAZEM Z POWYŻSZYM: 877,68 zł
Do tej pory korzystałam z jednej sztangi i dwóch sztangielek. Zamiast ławeczki wykorzystywałam piłkę swiss, podłogę chroniłam za pomocą mat-puzzli i do pewnego etapu było to dla mnie wystarczające. Jednak o ile w martwym ciągu mogę robić progres i w domu (chociaż z większą ostrożnością, niż w siłowni) to z przysiadem jest dużo gorzej. Zatrzymałam się na obciążeniu z rzędu 21 kg, który dźwigałam 10 razy, mimo, że na siłowni mój maks był na etapie 55 kg w 5 powtórzeniach. Nie od dzisiaj wiadomo, że większą siłę w przysiadzie buduje się poprzez mniejszą liczbę powtórzeń, na większym obciążeniu dlatego w domu chcąc nie chcąc siłowy progres był niemożliwy bez dokupienia stojaków lub ławeczki.
Od 3 tygodni mam możliwość testowania ławeczki Marbo Sport ze stojakami i uważam, że zaraz po hantlach i sztandze to "produkt pierwszej potrzeby" dla domowej siłowni. Gdy zapytasz po co mi trening siłowy i dlaczego zależy mi na budowaniu siły opowiem Ci krótką historię :)
Dzwoni domofon, spodziewałam się ławeczki, więc pobiegłam otworzyć. Zgłaszam się, kurier pyta, czy mogę zejść po paczkę. HA! Nieźle, co? ;)
Zdziwiłam się, ale pamiętam minę kuriera, który wniósł mi do domu hantle 2x20kg - ledwo wydyszał "dzień dobry" ;) Ale co tam, zbiegam.
Jak zobaczyłam pakunek to odrobinę zwątpiłam w siebie, ale zaraz mi przeszło - nie po to przecież dźwigam węgiel całą zimę i nie po to walczę o kolejne kilogramy na treningu, żeby nie dać sobie rady ;) Cytując klasyka: Koszt ławki? 449zł. Duma z wniesienia jej samodzielnie na 5 piętro? Bezcenne! :D
Sami zobaczcie i posłuchajcie:
Ławeczka jest stabilna i łatwa w zmontowaniu - sama ją skręciłam i wiadomo - w dwie osoby poszłoby to sprawniej, ale samodzielnie poradzi sobie również kobieta :) Instrukcja jest czytelna i obeszło się nawet bez konieczności używania gumowego młotka ;)
Bardzo podoba mi się to, że jest możliwość dokupienia i zamontowania wyciągu - kosztuje to w zależności od wyboru 250-300zł, ale to jednorazowy wydatek równy około dwóm, trzem karnetom, a wprowadza do treningu możliwość urozmaicenia treningu na wiele tygodni.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie każdy ma na tyle duży pokój lub estetyczną granicę akceptacji, aby ze swojego salonu lub sypialni robić pół-siłownię. Ja nie mam z tym problemu. Tylko już się boję kolejnej przeprowadzki ;)
Jaki macie sprzęt do treningu w domu? :) Planujecie jakieś zakupy w najbliższym czasie?
Pozdrawiam!
Wpis powstał we współpracy z marką Marbo-Sport
15 komentarzy
Mam to szczęście, że kiedyś mój brat podszedł ambitnie do tematu ćwiczeń, kupił hantle, gryf, różne krążki i... ćwiczył kilka razy. Nie kosztowało mnie wiele wysiłku przekonanie go żeby zostawił je mi :). Czasami tylko rodzice dziwnie się patrzą, czasami ze zdziwieniem pytają ile to kilogramów, ale zdecydowanie je zaniżam, nie powiem im, że to 18 kg, po co mają się martwić :).
OdpowiedzUsuńLubię ćwiczyć w domu, choć już czuję, że to trochę za mało, bo właśnie w domu ciężko przekraczać kolejne granice. Dlatego na razie myślę o crossficie, a ćwiczenia w domu to dobre wyjście, jak się mam mało czasu.
Ja na szczęście bądź nie nie mam jeszcze takiego ciężkiego sprzętu. Do fitnesów nie ma potrzeby skomplikowanych sprzętów, nawet bez maty daję radę. Buty + stanik sportowy i jakiekolwiek szorty i mogę ćwiczyć kiedy chcę, no dobra późnym wieczorem nie skaczę pajacyków itd. ale poćwiczyć można. Techniki nauczyłam się chodząc kiedyś na zajęcia zorganizowane, a i pilnuję się bo moje odbicie widzę w szybie okna balkonowego i wyłączonym telewizorze na ścianie. A jak więcej nie dam rady ćwiczyć samodzielnie, nie będzie więcej efektów - to wtedy pójdę na siłownię na cięższe sprzęty:)
OdpowiedzUsuńDla mnie największą zaletą domowych treningów jest właśnie oszczędność czasu, który poświęcam na dojazd do siłowni, choć ostatnio przeplatam treningi domowe z tymi na siłowni, dla urozmaicenia :)
OdpowiedzUsuńTeż ćwiczę siłowo w domu i bardzo sobie chwalę :-) gdyby nie ta możliwość, to pewnie nigdy nie odważyłabym się spróbować ćwiczeń ze sztangą w męskiej strefie ;-) dziś nie miałabym z tym problemu, ale to pewnie dlatego, że i ze sztangą świetnie sobie radzę. Wiem jednak, że nadejdzie taki moment kiedy będę musiała iść na siłownię, żeby osiągnąć progres. A tak w ogóle to odważyłam się na ciężary w dużej mierze dzięki Tobie :-)
OdpowiedzUsuńa można kupić same stojaki na sztangę? bez tej ławeczki? czy ta ławeczka to taki "must have" drugiej potrzeby? ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście, można kupić same stojaki :)
UsuńI tak więcej jest zalet takiej domowej siłowni dla mnie. Chociaż znalazłam też jeden dodatkowy minus - Może być ciągle zajęta. Tak było z bieżnią u nas w domu. Jak się chciało pobiegać to zawsze ktoś już miał zaklepany trening :/
OdpowiedzUsuńNie związane z tematem, ale chciałabym znać Twoją opinię na temat pasa zakładanego na siłowni do np. MC albo przysiadów? Co o tym sądzisz?
OdpowiedzUsuńPrzygotuję na ten tydzień cały wpis o pasie :) Dziękuję za pytanie! :)
UsuńDziękuję, czekam z niecierpliwością :)
UsuńLink do wpisu o pasie kulturystycznym: KLIKNIJ TUTAJ
UsuńPowiedziałabym, że podstawową wadą siłowni w domu jest to, że potrzeba sporo miejsca. Hantle - spoko, sztanga - ok (chociaż jak mam sztangę + kettla + regulowane hantle i jeszcze nieregulowane dwójki to już wszystko razem trochę miejsca zajmuje). Ale piłka już trochę miejsca zajmuje. A ławeczka? Mogę sobie wstawić za 20 lat, jak się dzieci wyprowadzą ;)
OdpowiedzUsuńMam taki właśnie zestaw i idealnie chowa się pod 'małżeńskie' łóżko :D
UsuńWitam! Kobieto jesteś wielka! Ja, której dawniej aktywność fizyczna ograniczała się do podnoszenia puszki z browarem, właścicielka najlepszego płaskodupia we wsi, stałam się żoną, potem matką...nagle nie wiem sama skąd 2miesiące po cesarce zechciałam coś zmienić, ruszyć się tak po prostu...zaliczyłam wszelkie dywanówki, lubiłam to, ale chciałam więcej-siłowy?Proszę bardzo! Znalazłam Twój blog...Ruszyło z grubej rury, hantle żeliwne 2x10kg, pierwszy trening z SFD, pierwsze efekty, euforia, Twoje cudowne, mądre posty. Zawsze narzekałam, że nie mam żadnej pasji, hobby, talentu...a dziś? W nocy spać nie mogłam, na samą myśl, że w drugim pokoju czeka na mnie moja WŁASNA ławeczka i upragniona sztanga, na które w końcu się zdecydowałam, po Twoim poście. To jest radość, to jest moc, to jest pasja:D Dziękuję Ci za Twoją energię- ja mama 16 miesięcznego Diabełka Tasmańskiego, która zawsze znajdzie czas i sposób na trening i nie ma, że boli!
OdpowiedzUsuńDziękuję!!! :) Moc energii czuję z tego komentarza, oby tak dalej :D
Usuń